Create your own sidebar via Visual Composer with drag and drop tech, for almost all pages!
Aktualności
„Ślicznotka doktora Josefa” Zyta Rudzka. Marcowe spotkanie DKK
- 26 marca 2019
- Posted by: Biblioteka
- Category: Aktualności
„Ślicznotka doktora Josefa” Zyty Rudzkiej to lektura bardzo poruszająca, ciężko wytrwać w jej dusznej atmosferze ale równie ciężko oderwać się od niej. Powieść traktuje o starości, o takiej kiedy choruje ciało i dusza, o samotności, powtarzalności, oczekiwaniu i tęsknocie. Mamy okazję poznać grupę pensjonariuszy domu starców. Dowiadujemy się o ich życiu przysłuchując się dyskusjom, rozmowom. Wśród nich są również ofiary eksperymentów medycznych w Auschwitz, co wzmaga grozę i smutek opowiadanej historii. „Ślicznotka doktora Josefa” nie jest pozbawiona poczucia humoru, jednak zawsze jest to „śmiech przez łzy”.
Na kolejnym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki, które odbędzie się 29 kwietnia br. rozmawiać będziemy o powieści reportażowej Daniela Kaldera pt. „Dziwne teleskopy”.
Recenzja: Rudzka Zyta „Ślicznotka doktora Josefa”
Powieść Zyty Rudzkiej „Ślicznotka doktora Josefa” stanowi swoisty hołd złożony ludziom, którzy przeżyli piekło obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Książka obejmuje dwa plany czasowe, wnikając w umysł czytelnika – opowiedzianych równolegle historii, niczym paraliżujący strach zgłębiający psychikę bohaterów, późniejszych pensjonariuszy domu opieki, znajdującym się w Warszawie.
Zyta Rudzka odsłania oblicze tytułowego doktora, którym okazuje się być hauptsturmführer, filozof i antropolog Josef Mengele. Jego eksperymenty ciążą na dalszym losie dwóch sióstr bliźniaczek – pięknej Czechny i samotniczki Leokadii, które zaprzyjaźniają się z Leonem, Mironem, Benią i panem Henochem – ambasadorem i poetą. Towarzyszą oni starszym paniom we wspomnieniach z czasów okupacji. Autorka powieści skupia się jednak na sędziwym wieku pensjonariuszy, na życiu, które jest ułomne, odarte ze złudzeń, powolne, nacechowane bólem, pogardą i nieumiejętnością godzenia się z wymogami miejsca ich dalszego bytowania. Czytelnik nie otrzymuje tutaj łatwego zadania, próbuje przystanąć przy pięknej Miss Auschwitz, pasjonatce ogrodu, nałogowcu, który zakochuje się w swojej palmie, czy tęskniącej za synem – kolekcjonerce drobnostek dnia codziennego. Zbieractwo jest czymś naturalnym – kto przeżył zagładę ludzkości, gromadzi część siebie w kieszeniach, książkach, ustach.
Rudowłosa Pani Czechna jest symbolem dziecka z czasów II wojny światowej – kruchym, miłym, szczerym, a do tego ślicznym. Czuje się tak, jakby za chwilę miał przejechać po niej rozpędzony pociąg. Prawdę o bestialstwie hitlerowców – pensjonariusze odczuwają wyobrażając sobie jedzenie czereśni. Piszą nawet podanie o nie, a opis owoców i tęsknoty z nimi pojawia się w książce czterokrotnie. To celowy zabieg, który podkreśla znaczenie tych słów i przykuwa uwagę czytelnika. Brzmi jak stukot kół pociągu, który już dawno odjechał, nie czekając na wyczekujących go pasażerów – pensjonariuszy. Pozostało im tylko jedzenie przecieru z truskawek czy rozgotowanych jabłek z cynamonem. Nie chcieli nic jeść – „nieudolnie mocując protezy wypadające od pracy żuchwy”. Wciąż czekali na bliskich, spoglądali w stronę bramy domu opieki, tęsknili i błądzili wzrokiem.
Raz po raz z książki wyłania się czarny humor, jak u Pana Leona, który zwykł mawiać: „Trudne życie to nic innego jak brak łatwego życia”, czy u Pana Mirona rzucającego słowa: „Lepiej wzdychać, niż zdychać, co?”. Zyta Rudzka nie upiększa, stosując wymowne epitety, porównania i hiperbole, a tym samym wprowadzając czytelnika w świat, który jest naszym przeznaczeniem, ni mniej, ni więcej.
Każdy z bohaterów przenosi się pamięcią w czasy swojej młodości, pierwszych miłości, pierwszej pracy, aby móc otworzyć się przed współlokatorem, zająć się rozmową, próbując zabić czas.
Symbolem odchodzenia z tego świata jest idylliczny dom nad jeziorem, który z czasem zaciera swój prawdziwy obraz. Jeśli bohaterowie chcą czegoś więcej od życia, choćby dłuższego spędzania czasu przed telewizorem czy korzystania ze wspólnego prysznica, muszą składać podanie.
Ścieranie się z dyrektorem domu opieki, walka o swoje racje przypomina dominację niemiecką po latach, jest cervantowską walką z wiatrakami. Historia lubi się powtarzać, a jej uczestnicy nadal wierzą, że śmierć ich uleczy z wojennej traumy, która pozostawiła rysę na ich dziecięcej buzi.
Anna Kaczmarczyk DKK Chodzież