W październiku, na spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki, rozmawiałyśmy o lekturze czeskiego pisarza Emila Hakla pt. O rodzicach i dzieciach. Nieduża objętościowo powieść podejmuje tak liczne tematy, prowokujące do dyskusji i wywołujące liczne wspomnienia z życiowych doświadczeń uczestniczek spotkania.
Recenzja 1.:
Książka współczesnego pisarza czeskiego Emila Hakla pt. „O rodzicach i dzieciach” stanowi literacką kontynuację twórczości Jarosława Haszka i Bohumila Hrabala. Autor osadza w tej wędrówce sierpniowej po uliczkach Pragi i nad urokliwą Wełtawą – dwójkę bohaterów: 42-letniego syna i 71-letniego ojca Beneszów.
Umiejętnie wprowadzony dysonans obu postaci sprawia, że czytelnik poznaje dwa punkty widzenia na otaczającą ich rzeczywistość. Jeden dzień, zawarty w książce, ukazuje nam ojca kroczącego w swej ulubionej czapce, nazywanej „księciem Heinrichem”, wychowanego w Chorwacji, pracującego jako zoolog, pasjonatę Szekspira, Haszka i kryminałów oraz syna kobiety – idealistki, dla której Josip Tito był bogiem. Syn – nazywany przez rodzica „Czarlsem”, lubiący bystre kobiety, czuje, że te niekończące się rozmowy, które mają miejsce raz na trzy tygodnie, mają sens, gdyż te chwile mogą się już nie powtórzyć. Nie jest więc dziwne, że pierwszym słowem, które wypowiada syn, jest wyraz „tata”.
Hakl w sposób wirtuozerski porusza tematy dotyczące dnia codziennego, historii, psychologii, czy literatury. Te małe fragmenty życia składają się na istotę dialogu ojca z synem, którzy w ten sposób zacieśniają więzi, delektując się smakowitym piwem. Już sam dziadek młodego Benesza zwykł mawiać, że „w Czechach czeka go życie jak w Madrycie”.
Rubaszność i swojski sposób bycia obu bohaterów odzwierciedlają rozmowy, które stanowią kompendium wiedzy o naszym ludzkim bycie. Erudycja autora książki to potwierdza na każdej stronie. Odbiorca smakuje te drobiazgi literackie i zachwyca się nimi jak ojciec Benesz, który dostając widokówkę w skrzynce na listy – czuje, że żyje.
Nawet pojęcia ze świata flory i fauny nie są obce synowi, który nauczony ich przez kochającego ojca, przeistacza się w młodszą wersję rodzica. Natomiast ojciec dorównuje dziecku, gdy razem przekomarzają się na temat awiacji.
Dzięki tej wdzięcznej praskiej historii możemy dowiedzieć się – kto sprowadził tatarak, czy co jedli starożytni Egipcjanie, budując piramidy, a także poznać wątek o Hitlerze z dżungli. Czytelnik wzrusza się przy zdaniach o ulubionych serialach Czechów – „Szpitalu na peryferiach”, „Sąsiadach” i „Kobiecie za ladą”.
Encyklopedyczną wiedzę postaci przełamuje od czasu do czasu zakańczanie zdań przez ojca wyrażeniem „co nie”. Tym bardziej język postaci zyskuje na znaczeniu dla zwykłego śmiertelnika. Odczytanie myśli ojca jest bliższe każdemu, kto chciałby odgadnąć czy postać nie jest zbyt lukrowana przez Hakla. Warto oddać się na moment pod władanie autora, który słowami syna wyjawia nam, że „Praga to jedyne miejsce, gdzie potrafię żyć”. A życie – choć krótkie i ulotne, zostanie ujęte w jednym wspomnieniu – jak syn sprzed trzydziestu lat, który pocałował ojca, a po latach przy szpitalnym łóżku już tego nie powtórzył. To jedyne, co nam zostaje – ta wspólna chwila, która połączy nasze myśli i uczucia, sprawiając, że ojciec już zawsze będzie widział w synu swoje odbicie.
Anna Kaczmarczyk
Recenzja 2:
NIECODZIENNIE O CODZIENNOŚCI.
Biorę do ręki książkę Emila Hakla. Tytuł „O rodzicach i dzieciach” umieszczony na portalu okna, za którego szybą widać zamyśloną, podpartą dłonią twarz, nie zachęca, sugeruje jakiś poradnik.
Odwracam. Okno pogrąża się w ciemności; czytam blurba i łapię się na haczyk zdania: „Hakl to nowe wcielenie haszkowsko-hrabalowskiej tradycji w literaturze czeskiej…” Nawet nie próbuję się z niego urwać, mam to, co najbardziej lubię i cenię w czeskiej literaturze.
Zaczynam więc spacer z dwójką bohaterów po praskich zaułkach i zakamarkach, omijając to co podziwiają zwykle turyści, odwiedzający autentyczną, bo – mimo historycznych nawałnic – zachowaną w oryginale „Zlatu Prahu” – dumę Czechów i równocześnie owoc ich zbiorowej mentalności, jakże odległej od naszej. To na jej obrzeżach, towarzysząc w przeciągającym się do późnych godzin nocnych i przerywanym zaglądaniem do piwiarń i restauracyjek głównie praskiej Stromovki, na niemal rytualnym comiesięcznym spacerze przeszło siedemdziesięcioletniego ojca z ponad czterdziestoletnim synem poznajemy codzienne życie – i nie tylko – prażan.
A wszystko poprzez pozbawioną opisów narrację. Całość powieści wypełnia rozmowa emerytowanego naukowca z dorosłym synem w praskim slangu, okraszonym porzekadłem ojca : „co nie”, trwająca kilka godzin i obejmująca czas, do którego sięga pamięć ojca po aktualne wydarzenia i sprawy przywoływane lub komentowane przez rozmówców – jak katastrofa „Kurska” czy wybór prezydenta Trampa. Przeskoki myślowe, powroty do porzuconego tematu, zmienność i różnorodność tematów – od kobiet oraz wspomnień z dzieciństwa i bałkańskiej wojny poprzez ulubione samoloty do zdarzeń bieżących i alkoholi – nadają jej naturalny tok.
Ale nie jest to paplanina bez znaczenia. To istotny – choć często utrzymany w żartobliwym tonie – komentarz do wspominanych lub obserwowanych zdarzeń, nierzadko wspólnych czytelnikom i bohaterom. Jego trafność i skrótowość bywa godna podziwu. Oto przykład: „No a historia Bałkanów jest ponura i patetyczna jak niemiecka opera.” Jak Hakl sam kiedyś wyjaśnił – pisze, bo próbuje znaleźć „funkcjonalny komentarz” do tego co dzieje się wokół nas.
Filozoficzne rozważania o świecie, losie, ludzkiej egzystencji przybierają czasem postać sentencji, czasem zabawnych komentarzy. Bywają też jednym i drugim równocześnie.
– Co nowego? – zapytałem.
– Na świecie już od dwóch miliardów lat nie ma nic nowego, wszystko to tylko wariacja na jeden temat: węgiel, wodór, tlen i azot – odpowiedział ojciec.”
Z rozmowy wyłaniają się sylwetki obu bohaterów, ich sposób myślenia, postawy, osobowości, stosunek do świata, omawianych zdarzeń i do siebie wzajem, szczególnie kiedy do głosu dochodzą traumy z przeszłości, zadawnione żale, wyrzuty sumienia. Hakl zastosował ciekawy zabieg. Narrację prowadzi syn, ale robi to na dwóch poziomach – głośnym, ujawniając swe myśli na zewnątrz oraz utajonym, kiedy to wewnętrzny głos krzyczy w nim albo modli się lub wyje w myślach, ale nie zamienia tego na żaden zewnętrzny dźwięk, bo przeznaczone jest to tylko dla czytelnika nie dla partnerów dialogu. To emocje utajone, niedopuszczane do głosu. Powody Hakl pozostawia domysłom czytelników. Nieustający dialog ojca z synem niepostrzeżenie rysuje obraz dwóch pokoleń i wzajemnych relacji między nimi. Nie są w pełni otwarte, a siedzący w głowie syna Czort strofuje go za brak czułości. Ojciec nie wie i się nie dowie, że to on sam wyznaczył ten dystans, gdy przed laty na pocałunek syna zareagował uwagą, że „chłopy się nie całują”.
Książka wyrasta z uwielbianej przeze mnie – i, mam nadzieję, wielu czytelników czeskiej prozy – praskiej atmosfery opowieści i anegdot przy kuflu piwa, kieliszku jałowcówki lub napoju bohemy – absyntu. Żywy dialog, specyficznie subtelny humor, aktualność pogłębiona retrospekcją sprawiają, że pomimo szczątkowej akcji, książka odsłania prawdę o człowieku i pozwala poczuć radość czytania oraz żal spowodowany widokiem ostatniej strony. To książka na dzisiejszy trudny czas. Poprawia humor.
Na koniec kilka zdań o autorze.
Jan Beneš, prażanin, rocznik 1958, pisarz, poeta i prozaik czeski, piszący pod pseudonimem Emil Hakl. Nim zaczął pisać, odbył bardzo pożyteczną dla pisarza drogę – imał się kilku profesji, w tym magazyniera, mechanika, bibliotekarza, copywritera agencji reklamowych, wreszcie redaktora w czasopismach. Polacy poznali go w 2002 roku, dzięki tłumaczeniu Jana Stachowskiego „O rodzicach i dzieciach” , książki, która przyniosła Haklowi rozgłos. Jest laureatem obu prestiżowych czeskich nagród literackich – Magnesia Litera i Nagroda Josefa Škvoreckiego. Utrzymuje kontakty z Polską.
——————–
Emil Hakl, O rodzicach i dzieciach, Pogranicze, Sejny 2007 s.127,przeł. Jan Stachowski
Zofia Grabowska-Andrijew